sobota, 11 października 2014

when one of them is dead..

   Dużo czasu minęło. Cały czas mija i nic na to nie poradzę, więc może zamiast pisać bzdurne streszczenia dwóch lat wezmę się od razu za to, co leży mi na sercu.
   Zastanawiałam się kiedyś, czy istnieje człowiek, który robi wszystko przemyślanie i po jakimś czasie dostrzega idealne rozwiązanie problemu. Wydaje mi się, że jeśli ktoś taki jest, to czerpie z życia dużo doświadczenia, które później wykorzystuje. Bardzo chciałabym być taką osobą. Jestem totalnym przeciwieństwem. Nigdy nie jestem pewna rozwiązania, tak samo jak nie potrafię nic dokładnie przemyśleć. Targają mną emocję i to im najczęściej powierzam moją przyszłość. Denerwuje mnie to.
   Rok temu, a może dwa z jakiegoś powodu uważałam siebie za idealną córkę, uczennice i dziewczynę. W sumie możliwe, że nie tylko ja tak o sobie myślałam. Dużo ludzi dostrzegało we mnie tylko zalety. Ale z biegiem czasu, kiedy zaczęłam zauważać moją nieporadność, hipokryzje.. Uświadomiłam sobie, że mam nawet więcej wad niż zalet. Cieszy mnie ta świadomość, jednak łatwiej mi było, gdy patrzyłam na siebie w pozytywnym świetle.
    Ale do rzeczy.
    Od listopada 2013 miałam kogoś, z kim uwielbiałam rozmawiać, jeść słodycze, przytulać się, wygłupiać. Być. Przez parę miesięcy wszyscy moi przyjaciele zniknęli. Wyparowali z mojego życia. Był tylko on.
Szczerze mówiąc bardzo tęskniłam za przyjaciółmi ale nie mogłam wrócić. To przez moją wadę - strach. Bałam się odrzucenia. Nie chciałam, żeby prosto w twarz powiedzieli mi prawdę. Że jestem okropną przyjaciółką i że to wszystko przeze mnie. Wolałam w myślach zrzucać winę na nich.
Kiedy już został mi tylko on, miałam coś w rodzaju depresji. Wystarczyło, że nie mógł się spotkać, bo chciał pójść z kolegami na mecz albo że nie chciał mnie odprowadzić do domu (mieszkamy od siebie jakieś 3 km, może troche mniej) a ja dostawałam szału. Mówiłam, że on mnie nie kocha i robiłam mu awantury.
Nie wiem jak on to przecierpiał, ale jestem dumna z niego. Najwidoczniej kochał mnie, bo znosił wszystko.
Potem znowu zaczęłam żyć. Wróciła do mnie jedna przyjaciółka. Poświęcałam jej mnóstwo czasu i starałam się, jak tylko mogłam. Chodziłam z nią na imprezy i trochę mnie to zniszczyło. Cieszyłam się życiem i miałam to wszystko gdzieś. Już nie robiłam mu awantur ani nawet ledwo co z nim pisałam, bo mnie to nie ruszało. Liczyła się tylko ona i imprezy. Strasznie tego żałuję. On był strasznie zazdrosny o wszystkich moich nowych kolegów. Nie spotykaliśmy się w ogóle. Spodobał mi się inny chłopak. Zdradziłam go. Co najgorsze nawet nie żałowałam. Czułam, że on na to zasługuje. W pewnym sensie to wszystko to też jego wina. Nawet nie pytał, czy się spotkamy a często mnie rozczarowywał, kiedy się umawialiśmy. Teraz wiem, że głównie to ja jestem tą złą.
    Kiedy to wszystko już się zdążyło rozsypać, mi zaczęło zależeć. Strasznie. Znowu. Chciałam to wszystko odbudować. Nie dało rady.  W końcu, kiedy po raz setny mnie rozczarował, napisałam mu, że nie chcę go znać. I to było nasze rozstanie.
Nie wiem, czy go kocham. Jestem pewna tylko tego, że zależy mi na nim.
Cały czas ze sobą gadamy. W sumie jak przyjaciele. On mnie raczej nie kocha..
Brakuje mi tych jego słodkich słów typu ''księżniczko'' albo tego jego szczerego uśmiechu
i widocznego zakochania na jego twarzy.
Kiedy pisał mi słodkie wyznania i kiedy ja w nie wierzyłam.
Zajmowanie parapetu w szkole i gadanie i przytulanie się całe przerwy.
Brakuje mi jego z przeszłości i muszę  zapomnieć, bo
on nadal jest, ale nie jest tym samym.



niedziela, 19 maja 2013

samotność to taka straszna trwoga

Jestem samotna.
Doszłam do tego, że bycie samotnym, to jest jednak wyzwanie. Gdy byłam pustą 12-nastoletnią dziewczynką to uważałam, że to jest proste, że każdy by sobie z tym poradził.
Nie radzę sobie.

sobota, 2 marca 2013

zmiany

Nie wiem dlaczego piszę...
Z jakiegoś powodu zaczęło mi brakować blogowania. Blogowałam przez większość swojego dzieciństwa. Nie potrafię teraz tego tak zostawić.
Od ostatniego wpisu moje życie się drastycznie zmieniło. Praktycznie to, co było w sierpniu jest teraz dla mnie tak odległe, że czuję, jakby to było wieki temu.
Co się zmieniło?
*Pocałowałam się po raz pierwszy.
W parku z chłopakiem, który był moją pierwszą miłością,ale z jakiegoś powodu zranił mnie i wybrał dziewczynę, która zaczęła mnie wyzywać o to, że z nim byłam. So funny.
*Zaprzyjaźniłam się z chłopakiem.
Początkowo myślałam, że to jest niemożliwe, ale jednak. Dogadywałam się z nim lepiej niż z kimkolwiek innym.
*Zaczęłam być popularna.
Nie wiem dlaczego. Niektórzy ludzie mnie uwielbiają, a niektórzy wręcz nienawidzą ale każdy ma zdanie o mnie.
*Moja przyjaźń z chłopakiem została zerwana przez moją byłą przyjaciółkę.
Cóż. On zakochał się w niej a ona była zazdrosna o mnie i zrezygnował ze mnie, ponieważ to mu się wydawało najodpowiedniejsze.
*Zakolegowałam się z ludźmi, z którymi chciałam się zakolegować.
Np z Karolem, którego dotyczył mój ostatni wpis (5 sierpnia 2012).
*Zaczęłam oglądać vlogi.
Np. KichiTV, lucyandlucy1, kolorowyvlog.
*Zwracam więcej uwagi na osobowość chłopaków, a nie na ich wygląd.
Miałam 3 chłopaków (wieeeem ''puszczalska'' w każdym razie nie zamierzam tego kontynuować) i wszyscy byli ładni ale przeszkadzał mi ich charakter. Zależało mi praktycznie tylko na jednym, tym pierwszym, który mnie zranił.
*Mniej przejmuję się swoimi kompleksami.
*Dziewczyny z mojej nowej klasy mnie nie lubią.
Kręcą na mnie oczami i sztucznie się do mnie uśmiechają. Biorą mnie za idiotkę, to widać, słychać i czuć.
*Pan od muzyki mnie nie docenia (zawsze byłam doceniana).
Trochę mi szkoda ale zamierzam jeszcze pokazać mu, że źle mnie ocenia.
*Jestem bardziej nieśmiała.
Ludzie mnie hejtują i to jest zapewne tego powodem. Staram się to zmienić.
*Ludzie oceniają mnie jako ''ładna i pusta''.

xoxo

niedziela, 5 sierpnia 2012

It's a little bit funny.

Hej! Niestety w tym poście nie dodam coveru, ponieważ w nim są zdjęcia mojej byłej przyjaciółki Sherry. Zrobię to innym razem. Poza tym piszę z beznadziejnego notebooka :D

Przez pewien okres czasu miałam coś w rodzaju załamania.
Dlaczego? Przez chłopaka - Karola - który 28.07 spędził że mną calutki dzień. Dał mi tyle nadziei, że szok. A potem? Zerwała z nim Martyna. On nadal ją kocha, a mnie tak jakby olewa.
Odpuściłam sobie.
Rok i pół bujałam się w nieodpowiednim, pustym chłopaku, dla którego liczy się ZWŁASZCZA wygląd. Moim zdaniem to puste. Bardzo.

Karol wyjechał dzisiaj do Hiszpanii czy gdzieś w te okolice. Ja za równy tydzień wyjeżdżam do Włoch. Jednocześnie tego nie chcę, bo zapewne będę musiała bawić się z trzylatkami, ale z drugiej strony to miły 'odpoczynek' od tymczasowego życia. Poza tym jedzie z nami taki fajny Patryk.

Kurde. Tak okropnie wkurza mnie chłopak, który nawet mnie nie zna, ale chce za wszelka cenę ze mną być. Związki nie są dla mnie. Czuję się w nich 'ograniczona'.

Pozdroooo :*

Z dedykacją dla skejta Karola, który znaczył dla mnie więcej niż ktokolwiek inny.


piątek, 27 lipca 2012

Do you have the time to listen to me whine?

Cześć :) Dziękuję za te komentarze w poprzedniej notce, miło się je czytało.
Kiedyś wraz z S. (moją byłą przyjaciółką) nagrałyśmy cover Green Day'a, a dokładniej piosenki basket case. Zabawnie się to ogląda. Jeśli będziecie chcieli, mogę to tu wgrać :D ale to zależy już od was.

Wczoraj rozmawiałam z L. (chłopak w którym się bujam już od roku, ale znalazł sobie dziewczynę rok młodszą ode mnie. Przykro). Mimo, że jestem niesamowicie zazdrosna, to i tak pytam go czasem o ich związek. C. (jego dziewczyna) chyba nie traktuje tego poważnie. Ona całuje się ze wszystkimi. Nie mówię tak, żeby jej dokopać. To prawda. Nic dziwnego, że związek się rozpada. Nie chcę, żeby mu było smutno...
W każdym razie, L. powiedział, że jeśli chcę, to mogę śpiewać w zespole gimnazjalnym!! Omg.
Martwię się tylko, że nie dam rady. Większość ludzi uznaje, że śpiewam przyzwoicie... Spróbuję w każdym razie. Wiecie jak to jest? Śpiewać w jakimś zespole?

Jutro jadę na festyn z W. (moja najlepsza koleżanka). Zapewne jak zwykle będzie fajnie. W jej towarzystwie nigdy nie jest nudno. Niedawno przesiedziałyśmy na plaży 6h i był to super dzień :)
Pojutrze - Sielpia. Takie miejsce, dość fajne.
Poniedziałek - spotkanie z K. (moja pokrewna dusza, świetna dziewczyna). Poznam jej siedemnastoletniego chłopaka. Właśnie, S. też chodzi z siedemnastolatkiem.

O co tu chodzi? Czemu trzynastolatki umawiają się z cztery lata starszymi ludźmi? Moim zdaniem to niebezpieczne. Przecież chłopak wiecie, chce się całować i takie rzeczy...

Ale S. z jej chłopakiem, którego szczerze nienawidzę, są siebie warci.

Pogryzły mnie komary ;//////.




czwartek, 26 lipca 2012

Life goes full circle

Cześć, mam na imię Natalia. Tego bloga założyłam tylko po to, aby mieć swoje miejsce w internecie do którego będę codziennie wchodzić, bo ostatnio nieźle mi się nudzi :).
Mam 13 lat. Po wakacjach idę do pierwszej gimnazjum, czego się bardzo obawiam. Jest tam wiele ludzi, których znam i niektórzy po prostu mnie nie szanują. Martwię się, że sobie nie poradzę. Jest tam aż tak strasznie? Czy tylko przesadzam?
Interesuję się śpiewem oraz M&A czyli (dla niewiedzących) mangą i anime. Manga to w pewnym sensie japońskie komiksy. Anime - japońskie kreskówki. Jeśli myślisz, że to są bajki dla dzieci, to się grubo mylisz. Gdybyś obejrzał Higurashi no Naku Koro ni albo Mirai Nikki to od razu wiedziałbyś, o co chodzi.
W takim razie zapraszam do obejrzenia HigurashiTU  lub Mirai Nikki (które moim zdaniem jest świetne): TU. Od razu ostrzegam, obydwa są dla widzów o mocnych nerwach.

Niedawno zerwałam przyjaźń, która trwała 3 lata. Byłyśmy tak strasznie do siebie podobne. Mamy tak wiele niesamowitych wspomnień.. Ale musiałam. Pamiętam też negatywne strony tejże przyjaźni. Zawsze tylko ja się starałam. A przyjaźń - jak miłość - musi być odwzajemniona. Skoro to nie była przyjaźń, to czym to było? Nazwałabym to manipulowaniem. Ona manipulowała mną dla swych korzyści.
Nazwę ją S. od pierwszej litery jej starej ksywki.
S. ma wielu przyjaciół. Naliczyłabym się około dziesięciu, gdyby chciało mi się ich liczyć. Jest popularna i całkiem ładna, ale nie jakoś szczególnie. Otwarta. Wesoła. Jak się pierwszy raz na nią spojrzy, to ma się wrażenie, że ma bardzo pozytywne nastawienie do życia. Ale tak nie jest. Często ma doły i czasem nawet traci chęć do życia, ale chyba każdy miał w swoim życiu taki okres, kiedy po prostu nic i nikt nie potrafił go pocieszyć.
Niestety, S. strasznie obgaduje wszystkich swoich kumpli. Nie można jej ufać. Najlepiej nie powierzać jej żadnych sekretów. Jej słowa są zazwyczaj puste. Kłamie, żeby tylko się innym przypodobać.
Nie powiem, też taka byłam. Ale zrozumiałam swój błąd i trwało to bardzo krótko.
Zawsze przepraszałam S. nawet, jeśli nie miałam do tego żadnych powodów.
To było przykre.
Dzięki Bogu, że się skończyło.

Przepraszam za te smuty, ale po prostu musiałam to z siebie wydusić. Nie mam już komu to powiedzieć. Wszyscy i tak stoją po jej stronie i będą mi zarzucać, że to moja wina.

Jeśli macie jakieś problemy, to możecie o nich ze mną porozmawiać :).